Na stadionie przy ul. Zemborzyckiej kibice się nie nudzili. W meczu Sygnału Lublin z Sokołem Konopnica padło aż 9 bramek, a o zwycięstwie zadecydował rzut karny wykonywany w 90 min.
Pierwsza połowa nie zwiastowała tego huraganu, który nastąpił w drugiej połowie. Przed przerwą obie ekipy grały dość spokojnie, a jedyna bramka padła w 45 min po uderzeniu z rzutu wolnego Damiana Szczawińskiego. Gospodarze mieli nawet lepsze okazje do zdobycia gola, ale brakowało im skuteczności. W pierwszej połowie w poprzeczkę trafił Damian Karaś, a w słupek Jan Bober.
Skuteczności nie brakowało im za to po zmianie stron. Do remisu doprowadzili bardzo szybko. W 48 min Kamil Lisiewicz dograł do Karasia, który minął bramkarza Sokoła i wpakował piłkę do pustej siatki. Chwilę później Sygnał objął prowadzenie dzięki uderzeniu głową Szymona Borysiuka. Asystę przy tym trafieniu zaliczył Karaś. W 60 min było już 3:1. Gola przedniej urody zdobył Konrad Mordziński. Pomocnik Sygnału minął trzech piłkarzy z Konopnicy, a na koniec podciął piłkę nad interweniującym Pawłem Borzęckim.
Goście jednak nie poddawali się, a sygnał do ataku dał Michał Młynarczyk. Na tego gola miejscowi jednak odpowiedzieli bardzo szybko – w 75 min głową do siatki trafił Tomasz Karwat. Warto podkreślić kolejną tego dnia asystę Karasia. Ci, którzy sądzili, że to koniec emocji na stadionie przy ul. Zemborzyckiej, szybko musieli się zreflektować.
O nie zadbał młodziutki Jakub Giemza. 18-latek, który piłkarskiego fachu uczył się w zespołach młodzieżowych Motoru Lublin czy Widoku Lublin, pojawił się na boisku w 65 min. 18 min później miał już status bohatera Sokoła, bo zdobył dwie bramki, które wydawało się, że dadzą remis na trudnym terenie. Ostatnie słowo jednak należało do gospodarzy. W 90 min w polu karnym został przewrócony Karaś. Sędzia nie miał wątpliwości i podyktował rzut karny, który na gola zamienił Marcin Fiedeń.
– To zwycięstwo jest dla nas bardzo ważne, bo wpadliśmy w pewien dołek. Objawił się on dwoma porażkami. Po takim meczu trener ma jednak spory ból głowy, bo straciliśmy mnóstwo bramek. Niestety, większość z nich jest wynikiem błędów indywidualnych wynikających z braku należytej koncentracji. Najważniejsze jest zwycięstwo, ale musimy poprawić grę w defensywie – mówi Przemysław Drabik, opiekun Sygnału.
Na potwierdzenie jego słów należy przytoczyć liczbę straconych w tym sezonie bramek przez lublinian. Defensywa Sygnału dała się już zaskoczyć aż 23 razy, co jest zdecydowanie największą liczbą z grona czołowych drużyn.
– Mamy inne cele niż Sygnał. Dla nas najważniejsze jest szybkie zapewnienie sobie utrzymania w lubelskiej klasie okręgowej. Dobrze byłoby jeszcze tej jesieni przekroczyć magiczną granicę 20 pkt, które zapewniają względny spokój na wiosnę. Na razie mamy ich 14. Po takim meczu, jak ten sobotni, każdy czuje olbrzymi niedosyt. Jest on spotęgowany tym, że w samej końcówce Dawid Sowiński miał bardzo dobrą okazję do strzelenia 5 gola, ale nie trafił piłką w światło bramki – mówi Sławomir Sarna, prezes Sokoła.
MKS Sygnał Lublin – Sokół Konopnica 5:4 (0:1)
Bramki: Karaś (48), Borysiuk (55), Mordziński (60), Karwat (75), Fiedeń (90 z karnego) – Szczawiński (45), Młynarczyk (67), Giemza (76, 83)
Sygnał: Mirosław, Piwowarski, Baran, Gąsior, Lisiewicz, Bober, Borysiuk (72 Fiedeń), Książek (85 Bielecki), Mordziński, Karaś, Mazur (55 Karwat).
Sokół: Borzęcki - Wąsik (46 Bagijew), Sowiński, Szczawiński, Kisiel, Robaczyński (65 Giemza), P. Wójcik, Braslavets, Chikorowondo, Obara (70 Próchniak), Młynarczyk.
Żółta kartka: Wąsik. Sędziował: Sugier. Widzów: 300.
Fragment sobotniego spotkania
Fot. Piotr Michalski